Ağustos 13, 2021

Moja zona i Slawek. 15

ile admin

Amateur

Moja zona i Slawek. 15
Nastepny dzien. Ogladam te filmy tak zauroczony, ze przestaje rozrózniac prawde od fikcji. Rano chcialem ja przytulic i powiedziec, jak bardzo dziekuje za jej poswiecenie. Prawie zauwazyla, a gdy w kuchni, przy sniadaniu nachylila sie do szafki i zauwazylem brak majtek pod koszula nocna, to chcialem chwycic za biodra, tak jak kiedys, i zasadzic, najlepiej tez w dupke. Napiecie jakie sie wytworzylo ona równiez wyczula. Glupio mi… jestem nadal sierota… frajerem… moze… trzeba bylo wziac ja na sile, a moze… powiedziec jak bardzo ja kocham, ze wybaczam, ze ma wrócic, ze przyjme ja z dzieckiem, ze zaczniemy od nowa, ze…….minelo…poszla do siebie bez slowa, a ja stalem z obojetnoscia, która pozostala…
Mysle, ze wazne jest jak reagujemy na cierpienie, które przychodzi nam nosic. Czy nadal pozostaniemy czlowiekiem… ojcem… tak, przede wszystkim ojcem…moich jedynych radosci, które mi pozostaly. Moje bledy naleza do mnie, jak i moje sukcesy.
Gdy przyszla nianka i wziela chlopców, moja wystrojona wyszla, ja wzialem Treka i pojechalem na 100 km. To mnie uspokoi.

W czasie drogi zadzwonila Kasia.
– Ten bank to …..K… kierownik nazywa sie Przetakiewicz.
– Dziekuje.
Gdy wrócilem, zadzwonilem do przyjaciól z policji.
– Nazwisko Jureczek Adam, kto to jest i czego chce…?
– Ok.
Prysznic, ciuchy i do knajpy. Dobre sniadanie, po tych wszystkich batonach i zelach to jest uczta. Potem pojechalem do Urzedu Miasta z zapytaniem, czy miasto ma jakies tereny na sprzedaz, bo beda potrzebne na inwestycje polsko- niemiecka. Wszyscy mili, nawet prezydent znalazl czas. Znam go troche, bo biega w biegach organizowanych przez Urzad, te niepodleglosciowe i Zolnierzy wykletych, poznal mnie…
– Poszukamy, ale jest teraz ciezko, bo plan zagospodarowania zakonczony, ale glowa do góry, na duza inwestycje, mozna ponaginac, a tak na marginesie, ten lokal to strzal w dziesiatke i podobno jest juz spokojnie…
– Tak, te malutkie problemy rozwiazalem sam.
– Slyszalem.
Cholera, juz wszyscy wiedza, co sie dzieje u mnie, jeszcze zacznie gadac o zonie w ciazy…
– To na mnie juz czas…

Wieczorkiem telefon od przyjaciól…
– Ten gosc, Jureczek, to wielki cwaniak, ale mocny, Pracowal dla najwiekszych, czlowiek orkiestra, jesli chce dla Pana, Panie Robercie pracowac, to warto go wziac. Ma niesamowite koneksje, wszystkich zna, i wszyscy jego znaja. Zna nas, sedziów, urzedników w miescie i skarbówce, zna bandziorów i polityków, nawet dziennikarzy. Stworzy taka opinie, taki bajer, ze wszyscy uwierza. Jedza mu z reki, ale skurczybyk jest drogi, czesc powodzenia.
Ha, taki czlowiek bedzie skarbem, biore go, bedzie mial co robic. Los chcial go postawic na mojej drodze, akurat teraz, nie bedzie sprzeciwu.
Jest juz noc, mojej nie ma, ale jest jej film, kubus i fotel. Show must go on.

Po akcji z analem, pozostali w lózku i zasneli. W nocy on tylko wstal cos zjesc. Rano on sie nie ruszala, nie jak ostatnio, ale on, po przebudzeniu wlozyl glowe pod koldre i chyba doszedl do dupki…obudzila sie…
– Poczekaj, umyje sie…
I z ciezkimi nogami doczlapala sie do lazienki, oczywiscie szla nago…a on sie patrzyl, jak wyglodnialy samiec…Bedzie ja brac jeszcze raz ? Wrócila i przed wejsciem do lózka, odwrócila sie, wypiela tyleczek i powiedziala…
– Jak wyglada…?
– Czerwony…
– To musisz go wypiescic, bo mnie boli…i lekko piecze…
I polozyla sie na brzuchu, rozlozyla nogi, a on kucnal miedzy nimi i zaczal lizanko dupeczki. Podoba mi sie ten mlody, jest delikatny, spokojny, widac, ze ona jest najwazniejsza, ze jej przyjemnosc i zadowolenie sa dla niego priorytetem. W innej sytuacji móglbym sie z nim zaprzyjaznic i to on, zostalby przyjacielem mojej zony, byczkiem dla hotki, a nie ten pieprzony Slawek.
– Dobrze ci kochanie…
– Jak ty ladnie do mnie mówisz…
– Bo kocham cie za to co zrobilas dla mnie.
– Jestes cudowny…poliz mnie jeszcze, to przynosi ulge…a ja sobie powspominam…
– A spotkamy sie jeszcze dzis… ?
– Ty idziesz do pracy ?
– Niedziela, normalnie, mam dyzur…
– To wieczorem przyjedz, cos wymyslimy…
– Tak… to ja mam pomysl…
– A co ?
– Mam w pracy, w sasiednim boksie, przyjaciólke lesbijke, z która o wszystkim rozmawiam i ona o nas wie, oczywiscie, nie wie kim jestes, ale nagrzala sie na Ciebie i prosila, czy nie moglaby przyjsc na jedno nasze spotkanie i sie tez pobawic ?
– Mówisz lesbijka ?
– Tak, totalna, ja nigdy z nia, nic…
– A ladna ?
– Ladna, ale ma kilka tatuazy…
– O, tak, zgadzam sie, przyjdz z nia dzis, pobawimy sie…a teraz sie polóz, bedzie obciaganko z wlewem do gardla, podniecilam sie…
On lezal na plecach, ona glowe miala na brzuchu, delikatnie wkladala sobie kutasa do buzi i walila mu reka. On polozyl swoje na jej glowie i pomagal wkladac, przy równoczesnym ruchu bioder. Dosc szybko zaczal byc podniecony, ona przyspieszala, wchodzil dosc ladnie, az jeknal, zamknal oczy, odchylil swoja glowe, a jej docisnal jak najglebiej na kutasa, lal…gleboko lal…ta delikatnie ciagle mu walila i brala jak najmocniej pozwalala jej buzia…az zaczela wyciekac sperma…a ona zaczela ja zlizywac, palcami nabierala i lizala calego wzdluz, az do jajek…
– Teraz to mam juz puste…
– Do wieczora sie zregeneruj, bo znowu to zrobie…
– Uwielbiam cie…
– Tak, to pocaluj mnie…
I podniosla swoja glowe i pokazala mu cale usta i policzki od spermy, rozchylila wargi i sie dorwali, ona polozyla sie na niego…calowali sie jak szaleni… obejmowali, on za jej tylek, ona za jego glowe… jego kutas lezal miedzy jej udami…kurwa dobre to…ja pierdole, jedno spotkanie, jedno nagranie, a ja przerywam juz kolejny raz… Piekne.

Po treningu pojechalem na d**gie sniadanie. Zadzwonilem do Pana Jureczka. Byl po 20 minutach… W miedzyczasie poprosilem naszego prawnika o umowe poufnosci, wzór przyslal na maila, chlopaki wydrukowali.
– Witam, szybko mnie Pan wzywa…
– Bo jestem szybki, jest Pan zatrudniony, jaka pensja wchodzi w rachube…?
– Ok 5 tysiecy na reke.
– Dam 3, i premie od wyników.
– Kto ustala jej wysokosc ?
– Ja.
To on przyszedl do mnie, on potrzebuje tej roboty, zobaczymy jego determinacje…
– A bedzie ta premia zawsze ?
– Tak.
– To sie zgadzam, nie zawiode Pana.
– Mam nadzieje, od kiedy Pan zacznie…?
– Od dzis.
– Ok, tu jest umowa o poufnosci i tajemnicy zawodowej, prosze przeczytac, i jesli sie Pan zgadza, podpisac.
– Mocna ta umowa, praktycznie bede Panskim…
– Zaufanym czlowiekiem, który tylko przede mna sie bedzie tlumaczyl, a jesli nie…
– Rozumiem, wiem co Pan moze… prosze…podpisana.
– Ok, to jedziemy do banku, zna Pan moze goscia Przetakiewicz ?
– Nie.
Gdy wchodzilismy do banku bylo pusto. Oddzial niewielki, ale fajnie urzadzony, z gustem, kwiaty, obrazy i reklamy.
– Do Pana Przetakiewicza…
– Dyrektor jest zajety.
– To prosze mu powiedziec, ze ma byc wolny…
Zdziwienie panienki olbrzymie, ale poszla.
– !0 minut prosze poczekac.
Wyjasnilem Panu Adamowi, przeszlismy na ty, ze tworzymy zakrojona akcje na wielu plaszczyznach, i ten bank z kredytem dla ojca Slawka jest kluczowy.
– Dyrektor prosi.
– Witam Panów, czym moge sluzyc…
-Przychodzimy z dobroci serca, jako ludzie, którzy uratuja Panska dupe…
– Nie rozumiem…
– Udzielil Pan kredytu firmie Pana W…
– To sa poufne sprawy…
– Posluchaj gosciu, za jakis czas przyjdziesz do mnie na kolanach, abym uratowal ten zapyzialy oddzial i twoja dupe od wielkich klopotów, przychodze dzis sie przedstawic, jestem Robert..Z.., tu jest moja wizytówka i trzymaj ja na sercu. Jesli ktos sie dowie o mojej wizycie, a w szczególnosci Pan W… to nici z dobroci serca, skalkuluj, ale geba na klódke. Jestem wlascicielem lokalu ” Bas… ” dowiedz sie wszystkiego, a za tydzien chce wycene calego zakladu W… maszyn i ziemi, dokladnie.
– Ale…
– Nie ma ale, masz zone, dzieci, kredyt …? To kurwa sluchaj, a nie gadaj. Mój czlowiek przyjdzie, wskazalem na Adama, za tydzien i nie nawal.

– Szefie, ales mu pojechal…
– Jestem Robert…mówilem…
– Ale i szefem… nie zawiode cie… cos mam zrobic jeszcze … ?
– Masz kontakty w ksiegach wieczystych ?
– Mam.
– To wszystko na temat dzialek i przyleglych terenów Pana W… od fabryki stolarki…
– Znam, juz zalatwione.

Przez kilka dni mialem ciezkie treningi, nie zagladalem do laptopa, a moja wyjechala w czwartek ze Slawkiem. Wiem, bo przyjechal po nia. A niech jedzie, nie moge na nia patrzec jak jest w poblizu, zbyt wielkie emocje we mnie wyzwala. W piatek pojechalem do matki, zrobilem jak zawsze zakupy, dochodzila 10 rano, a u niej rolety byly zaciagniete. Pukam, nic, dzwonie telefonem, slysze jego dzwiek, ale nadal nic. Otworzylem wlasnymi kluczami, matka lezala w lózku… nie zyla. Boze… poznalem od razu… moja mamusia… Karetka, reanimacja, nic, odeszla…w snie. Lekarz stwierdzil wylew, twarz wykrzywiona w grymasie bólu… powiedzial, ze i tak nie cierpiala, ze umarla szybko. 56 lat, stanowczo za wczesnie mamusiu. Jeszcze w tym samym dniu zalatwilem firme pogrzebowa, ksiedza, msze i pogrzeb na poniedzialek.
Obdzwonilem wszystkich krewnych, niewielu, ale zawsze. Niestety moja nie odbierala, ani w piatek, ani w sobote, ani w niedziele. Niech ja szlag. W piatek przed noca zadzwonil Mahmed z zapytaniem jak nowe interesy sie posuwaja. Powiedzialem mu o matce, zreszta wyczul, to inteligentny facet, a potem zaskoczyl mnie niesamowicie…
– W niedziele jestesmy u ciebie z chlopakami, nie mozesz byc sam.
Ja pierdziele, obcy facet przyjedzie na pogrzeb mojej matki, takie bandziory, takie zabijaki, a tu prosze, wzruszylem sie. Chlopcy tez plakali za babcia. W sobote byl rózaniec, a oni w niedziele w obiad juz byli. Przyjechali dwoma mercami klasy G 63 Amg, czarnymi mat. Ale bryki, jakie brzydkie, a jakie piekne. Patrzylem jak zauroczony…
– Ile ?
– 250 tys…nowy, dalem mniej… powiedzial Mahmed.
– Euro… sam dodalem…
– Piekne…
– E.. czyms trzeba jezdzic.
Moi chlopcy na chwile oderwali sie od smutku, skaczac w srodku…a Borys i Jurgen wszystko im pokazywali. Zajmowali sie nimi jak ojcowie, bo niestety matki nie bylo… Siedzielismy sobie przy winku, opowiadali o fajnych interesach…
– Na te fabryke trzeba czekac pól roku, gosc ma rozliczenia z produkcja, ale potem cale zamówienia pójda tutaj, za rok musi stac, mamy gotowe projekty, hala stanie w 3 miesiace, maszyny przyjada, i do roboty.
– Powinno sie udac.
W poniedzialek o 11 pogrzeb, mojej nie ma, juz nie dzwonilem, dosc duzo ludzi przyszlo, patrzyli sie na moich przyjaciól, wszyscy odwaleni w czarne gangi, te lyse paly naprawde wygladaja jak mafia. Okolo 13 telefon, moja dzwoni, teraz to niech sie pierd… Potem stypa, oczywiscie u nas w lokalu, zasiedzielismy sie, ok 15 wracamy. Gdy dojezdzalismy pod dom w oddali zauwazylem samochód starego, kurwa mac, ja mam pogrzeb matki, a ta przyjmuje starego, ale mi cisnienie poszlo. Chlopaki wyczuli. bo rece mi sie trzesly, gdy otwieralem drzwi. Nie wiedzialem co zastane, a przeciez ide z dziecmi…z pogrzebu…
Zachowywalem sie dosc glosno, ale i tak sie nie udalo. Moja przechodzila z lazienki do siebie w szlafroku. Stanela i sie patrzyla na 6 chlopów w czarnych plaszczach i na dzieci w czarnych szalikach. Próbowala cos powiedziec…ale jakos jej nie wyszlo…
– Moja matka umarla, wracamy z pogrzebu…
Jej glupi wyraz twarzy byl tak inny, ze nie wiedzialem, co mozna jeszcze powiedziec…wybawil mnie Jurgen…
– Raus…warknal do niej…
I spieprzyla do siebie. Chlopaki spojrzeli na mnie, klepneli po plecach i powiedzieli…
– Nie warto, zostaw szmate…polej.
Do wieczora pilismy wóde, whisky, byly wspomnienia, pytali sie o treningi, o zawody, zlecialo. O 12 nastepnego dnia pojechali. Ona nie wyszla ani razu, nawet do kibelka.
Gdy uspokoilo sie, wyszla i powiedziala…
– Przepraszam, nie wiedzialam…
– Ja rozumiem, ze masz mnie w dupie i nie odbierasz telefonów, ale równie dobrze moglo cos sie stac z dziecmi, tez cie nie interesuja ? Czy w ogóle cos robisz oprócz pierdolenia, jeszcze jest zycie, a matka to sie nie przejmuj, i tak jej nie lubilas, zejdz mi z oczu, chlopcy tez cie nie potrzebuja..
.
Wtedy nie wiedzialem, ze w tej wlasnie chwili zmienia sie moje zycie.

Przez kilka dni nie chcialem ogladac jej wystepów, mialem obrzydzenie. Zalatwialismy z Adamem ksiegi, stary ma lacznie 3,5 hektara ziemi, wycena calego zakladu z maszynami to ok 2 miliony, jest dobrze. Adam dostal polecenie zdobycia kontrahentów jego zakladu, a facet z banku dokladny spis wszystkich maszyn ze zdjeciami, a ja po kilku treningach zatesknilem do seansu, cwiczenia fizyczne wytwarzaja endorfiny i ponadto siedzi to we mnie, praca to praca, ale gdy przychodzi wieczór, albo cicha smutna noc, to tesknie za utraconym rajem, i ide ogladnac jego namiastke.

Wieczorem standard, kubusia zamienilem na maslanke, i do fotela. Cala niedziele nie robila nic, zwykle kobiece rzeczy, prysznic, paznokcie, wlosy jedynie zakrecila, rozpuszczone byly zjawiskowe. Cale zycie byla blondynka, ale ten rud